Nowa umowa handlowa UE–Ukraina: szanse i zagrożenia dla polskiego rolnictwa

Wstęp: Unia Europejska i Ukraina osiągnęły porozumienie w sprawie zmodernizowanej umowy handlowej, które ma istotne znaczenie dla sektora rolnego w Polsce. Nowa umowa, stanowiąca rewizję dotychczasowej pogłębionej strefy wolnego handlu (DCFTA), ma ułatwić współpracę gospodarczą z Kijowem, jednocześnie wprowadzając mechanizmy ochronne dla wrażliwych sektorów rolnictwapl.euronews.compl.euronews.com. Porozumienie to jest odpowiedzią na wyjątkową sytuację spowodowaną wojną w Ukrainie – po rosyjskiej inwazji w 2022 r. UE tymczasowo zniosła cła i kontyngenty na ukraińskie produkty rolne, co ułatwiło ich masowy napływ na rynek unijnypl.euronews.com. Choć pomogło to ukraińskiej gospodarce, wywołało protesty rolników w krajach przygranicznych, w tym w Polsce, zaniepokojonych gwałtownym wzrostem taniego importupl.euronews.com. W niniejszym artykule przyglądamy się kluczowym założeniom nowej umowy handlowej UE–Ukraina oraz analizujemy, jakie zmiany może ona przynieść dla polskich producentów rolnych – od potencjalnego wzrostu konkurencji i wpływu na ceny po nowe szanse eksportowe, a także związane z tym zagrożenia i wyzwania.

Główne założenia nowej umowy handlowej UE–Ukraina

Przewodnicząca KE Ursula von der Leyen oraz prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski podczas spotkania w Brukseli – nowa umowa handlowa zbliża Ukrainę do unijnego rynku.

Nowe porozumienie handlowe między Unią Europejską a Ukrainą dostosowuje wcześniejsze ustalenia do obecnych realiów. W praktyce oznacza to zastąpienie nadzwyczajnych środków obowiązujących od 2022 roku (czasowego zniesienia ceł i ograniczeń ilościowych) trwałymi, zrównoważonymi zasadami współpracyrp.plrp.pl. Poniżej przedstawiamy najważniejsze postanowienia tej umowy:

  • Stopniowa integracja standardów produkcji rolnej: Ukraina zobowiązała się dostosować swoje normy w rolnictwie (m.in. zasady bezpieczeństwa żywności, dobrostan zwierząt, użycie pestycydów) do standardów unijnych do roku 2028pl.euronews.comrp.pl. Jest to kluczowy krok przybliżający ukraińskie rolnictwo do wymogów UE na drodze do ewentualnego członkostwa.
  • Ochrona wrażliwych sektorów – kontyngenty zamiast pełnego otwarcia: Wprowadzono ograniczenia na import najbardziej wrażliwych produktów rolnych, aby chronić unijnych producentów przed nadmierną konkurencją. Dotyczy to przede wszystkim zbóż (pszenicy, kukurydzy), cukru, miodu, mięsa drobiowego oraz jajrp.pl. Kontyngenty importowe na te towary zostaną zwiększone w porównaniu z pierwotnym porozumieniem DCFTA, ale nadal będą limitowane – zniesiono tym samym nadzwyczajny, nieograniczony dostęp, który obowiązywał tymczasowo w latach 2022–2023rp.pl. Jak podaje Komisja Europejska, zmiany te pozwolą Ukrainie utrzymać eksport wielu produktów na poziomie ostatnich lat, ale w przypadku wspomnianych wrażliwych towarów skala dostępu została celowo ograniczona, by zapobiec zakłóceniom na rynkuagropolska.pl. Nie przewidziano przy tym dodatkowych kontyngentów na inne rodzaje mięsa (np. wołowinę czy wieprzowinę) poza drobiemagropolska.pl.
  • Pełna liberalizacja mniej wrażliwych produktów: Handel niektórymi artykułami rolno-spożywczymi uznanymi za mniej wrażliwe dla unijnego rynku zostanie całkowicie zliberalizowany. Przykładowo, zniesiono wszelkie ograniczenia na produkty mleczne (w tym przetwory jak fermentowane mleko), grzyby hodowlane czy sok winogronowyrp.plagropolska.pl. Otwiera to unijny rynek na swobodny import tych towarów z Ukrainy, uznając, że nie powinno to poważnie zagrozić interesom europejskich rolników.
  • Mechanizm ochronny (klauzula bezpieczeństwa): Nowa umowa wprowadza mechanizmy reakcji na wypadek wystąpienia poważnych zaburzeń rynkowych spowodowanych napływem towarówrp.pl. Zarówno UE, jak i Ukraina, zyskały prawo do czasowego ograniczenia importu danego produktu, jeśli uznają, że nadmierny import powoduje poważne problemy na ich rynku wewnętrznymrp.pl. Co istotne, wynegocjowany system zabezpieczeń ma działać nie tylko na poziomie całej Unii – może być uruchomiony także w odniesieniu do konkretnych państw członkowskich najbardziej dotkniętych ewentualnym kryzysem nadwyżekagropolska.pl. Oznacza to, że jeśli w jednym kraju (np. w Polsce) pojawi się lokalna nadpodaż danego ukraińskiego produktu i spadek cen zagrażający rolnikom, mechanizm ochronny pozwoli szybko zareagować i ograniczyć import właśnie do tego kraju bez konieczności zamykania całego rynku unijnego. Taki elastyczny system ma zapewnić stabilność i uspokoić obawy rolników na obszarach przygranicznych.
  • Szerszy dostęp do rynku ukraińskiego dla produktów z UE: Umowa jest obustronna, co oznacza, że nie tylko Ukraina otrzymała dodatkowe przywileje handlowe. Kijów zgodził się znacząco zwiększyć kontyngenty importowe na towary z UE, szczególnie wieprzowinę, drób oraz cukier, a także obniżyć lub znieść cła na wiele innych produktów z Uniirp.pl. Dzięki temu europejscy (w tym polscy) producenci zyskają nowe możliwości eksportowe na szybko rosnącym rynku ukraińskimrp.pl. Komisja Europejska podkreśla, że ma to szczególne znaczenie dla rolników z krajów graniczących z Ukrainą, takich jak Polska, które mogą najwięcej skorzystać na ułatwieniach handlowych z bliskim sąsiademrp.pl.

Warto zaznaczyć, że pełny tekst umowy dopiero zostanie opracowany pod względem prawnym i przetłumaczony, a następnie trafi do ratyfikacji przez państwa członkowskie oraz Parlament Europejskiagropolska.plagropolska.pl. Komisarz UE ds. handlu Maroš Šefčovič wyraził przekonanie, że porozumienie uzyska szerokie poparcie, nazywając je “zrównoważonym, sprawiedliwym i realistycznym” rozwiązaniem w trudnych okolicznościachrp.pl. Zapowiedziano również coroczne przeglądy funkcjonowania umowy, aby można było dostosowywać jej warunki w miarę postępów Ukrainy w integracji z jednolitym rynkiempl.euronews.com. Nowe zasady mają w założeniu zagwarantować stabilność i przewidywalność handlu na osi UE–Ukraina, a zarazem pomóc Ukrainie utrzymać dotychczasowy poziom wymiany handlowej pomimo konieczności rezygnacji z pełnej bezcłowej swobody eksporturp.pl.

Ukraińskie produkty a polski rynek – tło i kontekst

Aby zrozumieć wagę wprowadzonych ograniczeń ochronnych, należy przypomnieć kontekst ostatnich lat. Po wybuchu wojny na Ukrainie Unia Europejska w geście solidarności umożliwiła ukraińskim producentom niemal nieograniczony dostęp do rynku wspólnotowego. Na mocy tzw. autonomicznych środków handlowych (ATM) od czerwca 2022 r. zniesiono wszystkie cła i kontyngenty na import ukraińskich towarów rolnychrp.pl. W efekcie zboża, kukurydza, rzepak, słonecznik, owoce, warzywa, jaja, drób i wiele innych produktów z Ukrainy mogło wchodzić do UE bez barier celnychpl.euronews.com. Pomogło to Ukrainie znaleźć alternatywne rynki zbytu, gdy tradycyjne szlaki (np. porty czarnomorskie) były zablokowane przez działania wojennerp.pl.

Dla unijnych konsumentów większa podaż oznaczała niższe ceny żywności, jednak dla rolników – zwłaszcza w krajach sąsiadujących z Ukrainą – stało się to źródłem poważnych trudności. Polscy rolnicy w 2023 roku odczuli załamanie cen skupu zbóż po napływie tańszego ziarna z Ukrainy, co uderzyło w opłacalność produkcji zbożowej w kraju. Podobne problemy dotknęły producentów kukurydzy, rzepaku, drobiu czy pszczelarzy (w związku z importem taniego miodu). W rezultacie w Polsce, Rumunii, Bułgarii, na Węgrzech czy Słowacji zaczęły narastać protesty przeciw niekontrolowanemu importowi z Ukrainypl.euronews.comrp.pl. Rolnicy argumentowali, że ukraińska żywność produkowana jest niższym kosztem (m.in. dzięki tańszej ziemi, paliwu oraz mniej rygorystycznym normom środowiskowym), przez co zalew tych towarów doprowadził do spadku cen lokalnych produktów rolnych poniżej progu opłacalności. W Polsce doszło nawet do czasowych blokad transportów zboża na granicy i ostrych napięć politycznych na linii Warszawa–Bruksela, gdy rząd jednostronnie próbował wstrzymać import niektórych towarów, by chronić krajowy rynek.

Nowa umowa handlowa ma być odpowiedzią na te problemy. W przeciwieństwie do poprzedniego, całkowicie otwartego podejścia, obecnie postanowiono przywrócić kontrolę nad napływem niektórych wrażliwych produktów. Zwiększone, ale wciąż limitowane kwoty importowe na zboża, cukier, miód, drób czy jaja mają zapobiec ponownemu zalaniu polskiego rynku nadmierną ilością tanich towarówrp.pl. Innymi słowy – Ukraina nadal będzie mogła sprzedawać do UE (w tym do Polski) znaczące ilości żywności, ale już nie w nieograniczony sposób jak w okresie 2022–2023. Dla porównania, wolumeny bezcłowego importu tych towarów zostaną utrzymane poniżej poziomów historycznych sprzed wojnypl.euronews.com, co oznacza, że unijny rynek nie będzie bardziej otwarty na ukraińskie zboże czy mięso niż był przed 2022 rokiem.

Wprowadzenie mechanizmu ochronnego dodatkowo uspokaja nastroje – jeśli mimo ustalonych kontyngentów doszłoby do poważnych zakłóceń rynkowych w Polsce (np. gwałtownego spadku cen skupu zbóż z powodu nadmiaru podaży), Komisja Europejska może szybko zareagować. Tzw. klauzula bezpieczeństwa pozwala ograniczyć lub nawet czasowo zablokować import danego produktu z Ukrainy konkretnie do państw najbardziej poszkodowanych (czyli np. tylko do Polski), nie zakłócając handlu z resztą UEagropolska.plagropolska.pl. To ważne z polskiej perspektywy – oznacza, że kraj nie jest zdany wyłącznie na własne działania, ale ma wsparcie unijne w razie kryzysu nadpodaży.

Co istotne, urzędnicy unijni zapewniają, że interesy rolników zostały uwzględnione. Przewodnicząca KE Ursula von der Leyen ogłaszając porozumienie podkreśliła, że „chronimy interesy naszych rolników” jednocześnie wspierając Ukrainę w potrzebieagropolska.pl. Komisja Europejska w oficjalnym Q&A wyjaśniła, iż dodatkowe preferencje handlowe dla Ukrainy były „ostrożnie skalibrowane” tak, by szczególnie chronić rolników w krajach graniczących, najbardziej dotkniętych skutkami wojnyagropolska.pl. Ponadto pełne korzyści dla Ukrainy z nowej umowy uzależniono od spełnienia przez nią unijnych standardów produkcji – co ma zagwarantować równe warunki konkurencji w przyszłościagropolska.plagropolska.pl. Innymi słowy, Bruksela starała się znaleźć kompromis między pomocą dla ukraińskiego rolnictwa a zabezpieczeniem interesów polskiego i europejskiego sektora rolnego.

Mimo tych zapewnień, w Polsce nie zabrakło głosów ostrożności. Minister rolnictwa Czesław Siekierski wyraził rozczarowanie trybem ogłoszenia porozumienia – jego zdaniem Komisja zakończyła negocjacje bez należytych konsultacji z państwami członkowskimi oraz organizacjami rolnikówagropolska.pl. Zapowiedział on wnikliwą analizę finalnego tekstu umowy, gdy tylko będzie dostępny, aby ocenić, czy poziomy kontyngentów rzeczywiście zabezpieczą polskich producentówagropolska.plagropolska.pl. Stanowisko polskiego rządu będzie kształtowane w dialogu między resortem rolnictwa a resortem rozwoju i technologii, tak by wypracować ewentualne postulaty na forum UEagropolska.pl. Te reakcje pokazują, że choć nowa umowa jest krokiem w kierunku stabilizacji sytuacji, polscy rolnicy i władze zachowują czujność, by wynegocjowane warunki faktycznie przekładały się na ochronę krajowego rynku rolnego.

Wzrost konkurencji i wpływ na ceny na rynku krajowym

Jednym z najważniejszych skutków nowej umowy dla polskiego rolnictwa będzie zmiana poziomu konkurencji na rynku wewnętrznym. W ostatnich latach polscy rolnicy odczuli, jak silnym konkurentem potrafią być producenci z Ukrainy – szczególnie w sektorze zbóż, oleistych i drobiu. Dzięki żyznym glebom i niskim kosztom produkcji, Ukraina stała się znaczącym eksporterem żywności, a po otwarciu granic w 2022 r. zalała rynki sąsiadów dużymi wolumenami ziarna i mięsa drobiowego. Teraz, choć wolny handel zostanie ograniczony kontyngentami, konkurencja wciąż będzie odczuwalna. Ukraina nadal będzie mogła eksportować do UE znaczne ilości swoich produktów – na poziomie zbliżonym do lat ubiegłych, bo właśnie taki pułap wyznaczono w negocjacjachagropolska.plrp.pl. Taras Kaczka, wiceminister gospodarki Ukrainy negocjujący umowę, ocenił zresztą, że jest to dla Kijowa „naprawdę dobra umowa” pozwalająca utrzymać wielkość handlu rolniczego z UE z ostatnich lat z tylko nielicznymi wyjątkamirp.pl. Z perspektywy polskiego rolnika oznacza to, że nadal będzie musiał rywalizować z tańszą często produkcją zza wschodniej granicy, choć rywalizacja ta powinna być bardziej przewidywalna i kontrolowana niż w okresie pełnego zniesienia ceł.

Największa presja konkurencyjna utrzyma się prawdopodobnie w sektorze zbóż. Polska jest dużym producentem zbóż, ale Ukraina należy do kluczowych eksporterów zbóż na świecie – i choć po wybuchu wojny eksport ten stracił tradycyjne trasy przez Morze Czarne, to drzwi do UE umożliwiły przekierowanie ukraińskiego zboża właśnie m.in. do Polski, Rumunii czy na Słowację. Obecnie, w ramach nowych kontyngentów, ukraińska pszenica i kukurydza nadal znajdą nabywców w UE, utrzymując podaż na wysokim poziomieagropolska.pl. Można się spodziewać, że ceny skupu zbóż w Polsce pozostaną przez to relatywnie niższe, niż gdyby import był całkowicie zablokowany. Innymi słowy, polscy rolnicy zbożowi muszą liczyć się z dalszą presją na marże, choć dzięki limitom ta presja nie powinna już przybrać formy gwałtownego załamania cen, jak to miało miejsce w 2023 roku. W razie drastycznych spadków cen uruchomienie mechanizmu ochronnego może dodatkowo zadziałać stabilizująco, ograniczając dopływ zboża z zewnątrzagropolska.pl.

Podobna sytuacja dotyczy sektora drobiarskiego i produkcji jaj. Polska jest w czołówce producentów mięsa drobiowego w Europie, a jednocześnie Ukraina przed wojną dynamicznie zwiększała eksport drobiu do UE (korzystając z niskich kosztów paszy i dużych ferm przemysłowych). Nowa umowa przewiduje co prawda limity na kurczaki i jaja z Ukrainy, ale kontyngenty te zostały ustalone na poziomie pozwalającym mniej więcej na kontynuację dotychczasowego eksportuagropolska.pl. Z jednej strony to dobra wiadomość dla konsumentów i przetwórców – utrzymanie konkurencji może oznaczać bardziej atrakcyjne ceny mięsa drobiowego na sklepowych półkach. Z drugiej jednak strony, polscy hodowcy drobiu nadal będą musieli mierzyć się z konkurencją cenową ze strony ukraińskich firm. Ponieważ ukraińscy producenci będą musieli stopniowo spełniać unijne normy sanitarne i jakościowe, różnica w standardach produkcji ma się zmniejszaćpl.euronews.com, ale dopóki pełne wyrównanie warunków nie nastąpi (tj. do 2028 roku), koszty produkcji na Ukrainie mogą pozostać niższe. To rodzi obawy, że ukraińskie mięso będzie nadal nieco tańsze od polskiego, wywierając presję na marże naszych ferm drobiu. Podobnie producenci jaj muszą być przygotowani, że na rynku pozostanie znacząca ilość tańszych jaj z Ukrainy (choć kontyngent ograniczy ich nadmiar).

Kolejnym wrażliwym obszarem jest branża pszczelarska. Polska jest sporym producentem miodu w UE, ale jednocześnie w ostatnich latach na rynek unijny trafiały znaczne ilości tańszego miodu z Ukrainy. W nowej umowie ujęto miód wśród produktów chronionych – co oznacza, że import miodu z Ukrainy będzie podlegał kwotomrp.pl. Powinno to zapobiec dalszemu drastycznemu spadkowi cen skupu miodu w Polsce. Niemniej jednak, dopóki popyt na miód w UE rośnie, ukraińscy pszczelarze wykorzystają zapewne przyznane kontyngenty w pełni. Polscy producenci miodu wciąż będą więc konkurować z ukraińskimi, choć na bardziej przewidywalnych zasadach.

Ceny żywności dla polskich konsumentów mogą pozostać stosunkowo stabilne lub nawet nieco niższe dzięki utrzymaniu importu z Ukrainy – co jest pewnym pozytywem ubocznym. Tańsze zboże przekłada się na niższe koszty pasz, a więc i hodowli zwierząt, co może łagodzić presję inflacyjną na produkty takie jak mięso, nabiał czy pieczywo. Jednak z punktu widzenia producentów rolnych, niska cena skupu to powód do niepokoju. Wielu polskich rolników już teraz sygnalizuje problemy z rentownością, a dalsza konkurencja cenowa z silnym ukraińskim rolnictwem oznacza konieczność szukania oszczędności, zwiększania wydajności lub domagania się wsparcia (dopłat wyrównawczych, interwencji skupu) ze strony rządu i UE.

Reasumując, wzrost konkurencji będzie odczuwalny nadal w kilku kluczowych sektorach, ale dzięki limitom i mechanizmom ochronnym jego skutki dla cen na rynku krajowym powinny być bardziej kontrolowane. Polski rynek nie będzie już narażony na nieograniczony napływ towarów, co powinno zapobiec gwałtownym załamaniom cen. Mimo to, polscy rolnicy muszą liczyć się z utrzymującą się presją cenową i potrzebą dostosowania się do nowych warunków rynkowych.

Nowe możliwości eksportowe i szanse dla polskiego rolnictwa

Choć wiele dyskusji koncentruje się na zagrożeniach, warto dostrzec także szanse, jakie niesie ze sobą nowe porozumienie handlowe – zwłaszcza w kontekście pozytywnych efektów dla polskich producentów. Polska, jako bezpośredni sąsiad Ukrainy, jest naturalnym partnerem handlowym i już w ostatnich latach wykorzystała swoje położenie, by zwiększyć eksport towarów rolno-spożywczych na Ukrainę. Mimo trwającej wojny, polski eksport żywności do Ukrainy dynamicznie rósł – według danych Komisji Europejskiej w 2024 roku osiągnął wartość ok. 3,6 mld euro, co stanowiło aż 9% całego eksportu UE do Ukrainyagropolska.pl. Polska stała się jednym z największych dostawców żywności na rynek ukraiński, wyprzedzając nawet tradycyjnie silnych eksporterów, takich jak Niemcyrp.pl.

Nowa umowa stwarza jeszcze lepsze warunki, by ten trend podtrzymać, a nawet wzmocnić. Ukraina zobowiązała się bowiem do większego otwarcia swojego rynku na produkty rolne z Unii. Z perspektywy polskich firm kluczowe są zapisy o zwiększeniu ukraińskich kontyngentów importowych na wieprzowinę, drób i cukier z UErp.pl. Polska jest znaczącym producentem mięsa wieprzowego i drobiowego – sektory te borykają się co prawda z własnymi problemami (np. afrykański pomór świń ograniczający eksport wieprzowiny do niektórych krajów trzecich), ale dodatkowy popyt z Ukrainy może okazać się bardzo pomocny. Ukraiński konsument chętnie sięga po wyroby z Polski, cenione za jakość, a dzięki obniżeniu ceł i podniesieniu limitów sprzedaży polskie mięso może stać się na Ukrainie bardziej konkurencyjne cenowo. Według KE, zwiększenie dostępu do ukraińskiego rynku dla unijnych produktów znacznie poprawi możliwości eksportowe europejskich rolników – szczególnie tych z krajów przygranicznychrp.pl. Otwiera to realną szansę przed polskimi producentami na rozszerzenie swojej obecności w Ukrainie, czy to bezpośrednio, czy przez współpracę handlową.

Poza mięsem, korzyści odczują zapewne producenci przetworzonej żywności. Polska eksportuje na Ukrainę sporo produktów mlecznych (sery, masło, jogurty), przetworów owocowo-warzywnych, a także słodyczy i innych wyrobów spożywczych. Już przed zawarciem tej umowy bilans handlowy żywnością między UE a Ukrainą był korzystny dla Unii – eksportujemy tam więcej żywności niż importujemyagropolska.plagropolska.pl. Teraz, kiedy Ukraina w ramach integracji z UE obniży bariery i dostosuje przepisy sanitarne, polskie firmy mogą łatwiej sprzedawać swoje wyroby na tamtejszym rynku. Dotyczy to zwłaszcza produktów wysoko przetworzonych i markowych, gdzie polscy producenci mają przewagi (np. znane marki słodyczy, napojów, wyrobów mlecznych). Co ważne, wzrost eksportu do Ukrainy może częściowo zrekompensować nadwyżki na rynku wewnętrznym UE – np. jeżeli w Polsce jest nadmiar wieprzowiny czy nabiału, rynek ukraiński stanowi dodatkowe ujście dla tych produktów.

Integracja standardów produkcji to kolejny element, który w dłuższej perspektywie stanowi szansę dla polskiego rolnictwa. Dlaczego? Obecnie często podnoszonym zarzutem ze strony unijnych rolników jest to, że muszą oni spełniać wyśrubowane normy jakości, środowiskowe i weterynaryjne, podczas gdy producenci spoza UE (np. z Ukrainy) takich norm nie mają lub nie egzekwują ich równie rygorystycznie. To przekłada się na wyższe koszty produkcji w UE i pewną przewagę cenową tańszych towarów importowanych. Skoro jednak Ukraina zgodziła się de facto wdrożyć unijne standardy (w zakresie choćby użycia pestycydów, antybiotyków, dobrostanu zwierząt czy ochrony środowiska)kresy.plrp.pl, to różnice w kosztach produkcji z czasem powinny się zmniejszać. Polscy rolnicy za kilka lat mogą więc konkurować z ukraińskimi na bardziej wyrównanych warunkach – jakościowych i kosztowych. Co więcej, ukraińskie dostosowanie regulacji będzie odbywać się stopniowo, przy rocznej weryfikacji postępówagropolska.pl. Ten proces harmonizacji tworzy szansę również dla polskich firm z branży agro-technologicznej, doradczej i przetwórczej – mogą one oferować Ukrainie swoje know-how, technologie i usługi, pomagając we wdrażaniu unijnych standardów. Już teraz duża część środków do produkcji rolnej używanych na Ukrainie (nawozy, nasiona, maszyny, pasze) pochodzi z importu z UEkresy.pl. Dalsze otwarcie rynku i integracja regulacyjna może wzmocnić tę współpracę. Polska może stać się swego rodzaju pomostem technologicznym dla ukraińskiego rolnictwa, dostarczając maszyny, urządzenia i materiały potrzebne do modernizacji gospodarstw według norm UE.

Nie można pominąć jeszcze jednego potencjalnego aspektu: stabilizacja i przewidywalność stosunków handlowych. Nowe porozumienie zakłada coroczne przeglądy i możliwość korekt, ale generalnie wytycza jasną ścieżkę integracji handlowej z Ukrainąpl.euronews.com. Dla polskich przedsiębiorców oznacza to mniejszą niepewność – zamiast zastanawiać się co kilka miesięcy, czy UE przedłuży lub zniesie preferencje dla Ukrainy, mają oni perspektywę kilkuletniego okresu o względnie stałych zasadach. Taka przewidywalność sprzyja planowaniu inwestycji i strategii eksportowych. Przykładowo, firma produkująca maszyny rolnicze może śmielej wejść na rynek ukraiński, wiedząc że tamtejsze rolnictwo będzie się dostosowywać do unijnych standardów (co zwiększa zapotrzebowanie na nowoczesny sprzęt). Albo eksporter polskiej żywności może zainwestować w sieć dystrybucji na Ukrainie, licząc na długofalowe korzyści z rosnącego tam popytu. Krótko mówiąc, Ukraina staje się coraz bardziej przewidywalnym partnerem, co jest korzystne dla polskiego agrobiznesu.

Podsumowując tę część: szanse dla polskiego rolnictwa obejmują rozszerzenie rynków zbytu, lepsze warunki eksportu (dzięki obniżce ukraińskich ceł i większym kontyngentom importowym na polskie towary) oraz bardziej wyrównaną konkurencję w przyszłości (poprzez ujednolicenie standardów produkcji). Polska, mając bliskie relacje gospodarcze z Ukrainą i geograficzną przewagę, może stać się jednym z największych beneficjentów unijno-ukraińskiej współpracy handlowej po stronie UE – oczywiście pod warunkiem umiejętnego wykorzystania tych możliwości.

Zagrożenia i wyzwania dla polskich rolników

Mimo wymienionych korzyści, wielu polskich rolników wciąż z obawą patrzy na skutki nowej umowy. Zagrożenia wiążą się głównie z utrzymującą się konkurencją cenową oraz niepewnością co do praktycznej realizacji zapisów porozumienia.

Po pierwsze, choć przywrócono kontyngenty, to jak wspomniano, nie są to ścisłe limity uniemożliwiające import, a raczej poziomy pozwalające na dalszy znaczący napływ towarów z Ukrainy (tylko nie większy niż dotychczas)agropolska.pl. Jeśli np. zbiory zbóż w Ukrainie dopiszą, a światowe ceny będą niskie, ukraińscy eksporterzy zapewne w pełni wykorzystają przyznane kwoty eksportowe do UE. Wówczas na rynku polskim znów pojawi się duża podaż ziarna z Ukrainy, być może akurat w momencie, gdy i polscy rolnicy będą po żniwach – co może wywołać lokalny dołek cenowy. Mechanizm ochronny teoretycznie pozwoli zareagować, ale pojawia się pytanie o jego skuteczność i szybkość działania. Polscy rolnicy pamiętają, że w 2023 roku potrzeba było presji politycznej i protestów, by w ogóle wprowadzono jakiekolwiek ograniczenia importu. Teraz procedura ma być łatwiejsza, ale nadal decyzja należy do Komisji Europejskiej – będą więc bacznie obserwować, czy Bruksela faktycznie zadziała w porę, gdyby sytuacja tego wymagała.

Po drugie, istnieje pewna niepewność co do szczegółów technicznych umowy. Jak wskazał minister Siekierski, w momencie ogłoszenia porozumienia nie podano precyzyjnych wielkości nowych kontyngentów taryfowych na poszczególne produktyagropolska.pl. Szczegóły te mają zostać dopiero opublikowane wraz z oficjalnym tekstem umowy. Od wysokości tych kwot zależy bardzo wiele – diabeł tkwi w szczegółach. Jeśli np. kontyngent na pszenicę zostanie ustalony blisko poziomu ukraińskiego eksportu z rekordowego roku, to realnie niewiele się zmieni względem sytuacji z ostatnich miesięcy. Rolnicy obawiają się, że kontyngenty mogą okazać się zbyt hojne dla Ukrainy. Z drugiej strony, zbyt restrykcyjne limity mogłyby nie zostać zaakceptowane przez Kijów podczas ratyfikacji. Negocjatorzy musieli znaleźć środek – ale dopóki liczby nie pojawią się czarno na białym, niepokój pozostaje. Organizacje rolnicze (zarówno polskie, jak i europejskie, jak COPA-COGECA) już wcześniej apelowały, by przywrócić realne ograniczenia ilościowe na import z Ukrainy i monitorować sytuację rynkowąagropolska.pl. Teraz zapewne wnikliwie przyjrzą się ustalonym kwotom i ocenią, czy odpowiadają ich postulatom.

Kolejnym wyzwaniem będzie egzekwowanie przez Ukrainę dostosowania się do norm UE. O ile sama deklaracja osiągnięcia unijnych standardów do 2028 r. jest krokiem w dobrą stronę, o tyle praktyczna implementacja może napotkać trudności. Już teraz wiadomo, że strona ukraińska chciałaby jak najwolniej wprowadzać niektóre regulacje – np. te dotyczące ochrony środowiska czy ograniczeń w stosowaniu środków chemicznychkresy.pl. Powodem jest obawa, że szybkie podniesienie standardów podniosłoby koszty produkcji i osłabiło konkurencyjność ukraińskiego rolnictwa. Dla polskich rolników to trochę paradoks – z jednej strony chcieliby, by Ukraina od razu produkowała w takich samych warunkach jak oni (bo to uczciwa konkurencja), z drugiej strony wiedzą, że im dłużej Ukraina będzie miała niższe koszty dzięki luźniejszym regulacjom, tym dłużej nieuczciwa przewaga cenowa będzie istnieć. Kluczowe będzie więc, czy Unia skutecznie dopilnuje tych zobowiązań – czy będą jakieś weryfikacje postępów i konsekwencje w razie opóźnień (np. zamrożenie dalszej liberalizacji, jeśli Ukraina nie dotrzyma harmonogramu). W teorii Ukraina ma co roku raportować o postępach w dostosowaniu swoich przepisówagropolska.pl. Jeśli proces się ślimaczy, polscy rolnicy mogą naciskać na UE, by nie oferowała Kijowowi dodatkowych przywilejów bez spełnienia warunków.

Nie można też zapominać o długofalowym wyzwaniu, jakim będzie ewentualne pełne członkostwo Ukrainy w UE. Nowa umowa przybliża ten kraj do jednolitego rynku, ale jednocześnie uświadamia polskim rolnikom, z jak potężnym konkurentem przyjdzie im się docelowo zmierzyć. Ukraina dysponuje ogromnym potencjałem rolnym – żyzne czarnoziemy, gospodarstwa wielkoobszarowe, niższe koszty pracy – co budzi pewne obawy, czy w perspektywie dekady polskie, często rodzinne gospodarstwa podołają tej konkurencji. Oczywiście do pełnej integracji jeszcze daleka droga, a wspólna polityka rolna UE zapewne musiałaby ulec modyfikacji, by uwzględnić tak dużego producenta jak Ukraina (np. kwestia dopłat). Niemniej, świadomość długoterminowego wyzwania już teraz skłania do pytań o przyszłość – czy polskie rolnictwo będzie musiało się bardziej wyspecjalizować, postawić na jakość lub produkty ekologiczne, podczas gdy masowa, tania produkcja zbóż przeniesie się w większym stopniu na wschód? To na razie scenariusze wybiegające w przyszłość, ale kierunek integracji jest wyznaczony.

Na krótką metę bardziej realnym zagrożeniem jest jednak niestabilność polityczna i społeczna, jeśli oczekiwania rolników nie zostaną spełnione. W Polsce branża rolnicza ma duże znaczenie polityczne – protesty w 2023 r. doprowadziły do napięć z Komisją Europejską i wymusiły pewne ustępstwa (jak np. ustanowienie korytarzy tranzytowych dla zboża zamiast sprzedaży lokalnej). Jeśli nowa umowa nie przyniesie odczuwalnej poprawy sytuacji na wsi, nastroje niezadowolenia mogą powrócić. Rząd polski będzie znajdował się pod presją krajowych organizacji rolniczych, by w razie czego domagać się uruchomienia klauzuli ochronnej lub dodatkowego wsparcia (np. skupu interwencyjnego, rekompensat). To oznacza, że nad relacjami handlowymi z Ukrainą ciążyć będzie uważna obserwacja i gotowość do awaryjnych działań.

Podsumowując, zagrożenia i wyzwania obejmują:

  • Utrzymującą się presję cenową na wybrane produkty rolne w Polsce – kontyngenty ograniczą nadmiar importu, ale nie wyeliminują tańszej konkurencji.
  • Niepewność co do szczegółowych parametrów umowy – rolnicy czekają na konkretne liczby, od których zależeć będzie skala wpływu ukraińskiego importu.
  • Wdrożenie zobowiązań przez Ukrainę – istnieje ryzyko opóźnień lub niepełnego dostosowania do norm UE, co przedłuży okres nierównych warunków konkurowania.
  • Długoterminową konkurencję w kontekście integracji Ukrainy z rynkiem UE – polskie rolnictwo musi myśleć strategicznie, jak utrzymać konkurencyjność.
  • Potencjalne napięcia społeczne – jeśli mechanizmy ochronne zawiodą lub okażą się niewystarczające, może to skutkować protestami rolników i koniecznością interwencji.

Podsumowanie

Nowa umowa handlowa między UE a Ukrainą to złożony kompromis, który niesie ze sobą zarówno nadzieje, jak i obawy dla polskiego rolnictwa. Z jednej strony zamyka ona okres całkowicie otwartych granic dla ukraińskiej żywności, przywracając większą kontrolę i chroniąc newralgiczne sektory przed nieograniczoną konkurencjąrp.pl. Polscy rolnicy mogą odetchnąć z ulgą, że ich protesty zostały wysłuchane – nie będą już zalewani niekontrolowanym importem zboża, drobiu czy miodu, a w razie kłopotów mają obiecany mechanizm bezpieczeństwaagropolska.plagropolska.pl. Z drugiej strony, rywalizacja z ukraińskim rolnictwem wcale nie zniknie. Będzie się toczyć dalej, choć na bardziej przewidywalnych zasadach. Ceny skupu w Polsce w dalszym ciągu mogą pozostawać pod wpływem tańszej konkurencji zza granicy, co wymusi na producentach ciągłe podnoszenie efektywności i jakości.

Porozumienie oferuje jednak pewne atuty, które warto wykorzystać. Polska jako sąsiad Ukrainy ma szansę stać się beneficjentem otwierającego się rynku ukraińskiego – rosnącego importera żywności i produktów rolnych z UErp.pl. Rodzimi eksporterzy mogą umocnić swoją pozycję, zdobywając nowych klientów w Ukrainie i rozwijając dwustronny handel. Długofalowo zaś integracja standardów produkcji powinna sprawić, że konkurencja będzie uczciwsza, oparta na równych regułach, co leży w interesie wszystkich stron.

Najbliższe lata będą testem dla tej umowy. Kluczowe okaże się wdrożenie ustalonych zasad w życie: czy kontyngenty faktycznie ustabilizują rynki, czy procedury ochronne zadziałają na czas, oraz czy Ukraina konsekwentnie zbliży się do unijnych norm. Dla polskiego rolnictwa oznacza to czas dostosowania i czujności. Rolnicy powinni obserwować sytuację rynkową i sygnalizować ewentualne nieprawidłowości, ale też szukać nowych możliwości rozwoju, jakie otwiera większa integracja z ukraińskim rynkiem.

Ostatecznie, nowa umowa UE–Ukraina jest próbą wyważenia szans i zagrożeń – pogłębienia współpracy z Ukrainą bez narażania polskich i unijnych rolników na nieproporcjonalne straty. Jeżeli balans ten zostanie utrzymany, może się okazać, że zarówno polski rolnik, jak i ukraiński producent ostatecznie na tym zyskają, budując relację opartą nie na chaotycznym zalewie towarów, lecz na wzajemnych korzyściach i zdrowej konkurencji. Czas pokaże, na ile te ambitne założenia przełożą się na praktykę codziennego życia na wsi w Polsce.

Źródła: Nowe zasady umowy handlowej UE–Ukraina w zakresie rolnictwa opisano m.in. w serwisie Euronewspl.euronews.compl.euronews.com oraz w komunikatach Komisji Europejskiej cytowanych przez media rolniczeagropolska.plagropolska.pl. Szczegółowe informacje o kontyngentach i zmianach regulacji przytacza dziennik Rzeczpospolitarp.plrp.pl, a kontekst protestów rolników i reakcji politycznych omawiano w serwisach branżowych takich jak Agropolskaagropolska.plagropolska.pl. Wszystko to pozwala nakreślić pełny obraz wpływu porozumienia na polski sektor rolno-spożywczy – od obaw po nadzieje związane z nowymi możliwościami.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *